Jak być trollem we własnym związku

Celebrujesz przypisany na połowę lutego dzień zakochanych? Oszalałeś na punkcie sushi w kształcie serca i pluszowych misiów patrzących na Ciebie z wystawy każdego, nawet najmniejszego sklepu? Twoja druga połówka zaplanowała już cały dzień-  kino, spacer, jedzonko, seks? A może to Ty zamęczasz swojego partnera/partnerkę 14 lutego uważając tę datę za święto narodowe? W takim razie prawdopodobnie już za kilka chwil wylewnie złożysz (lub złożyłeś/złożyłaś życzenia swojej połówce (tym, którzy preferują procentowe walentynki – przemianujcie sobie ów tekst i przyrównajcie go do fascynacji butelką).

Kocham Cię. Kocham Cię. Kocham… Na pluszowych serduszkach złowieszczo wręcz błyszczą te dwa słowa sprowadzając mnie do rozmyślania nad tym, czy przypadkiem nie nadużywamy tego stwierdzenia.

Jeden dzień w roku. Ten jeden dzień, kiedy wylegamy na ulice z kwiatami, za łapkę, do parku, do kina, a pizzerie przeżywają szczyt sezonu zimowego. Szaleństwo pieniężne przypomina to, które istnieje każdorocznie, a dokładniej 31 grudnia na bazarach z fajerwerkami.

Tkwisz w popkulturalnym zgiełku wepchniętym Ci w głowę wręcz na siłę? Czas na radykalnego pawia tęczą. Kochasz? Okazuj to codziennie, nie od święta.* Wydane na prezenty pieniądze nie zmienią uczuć, a pozytywne wspomnienia można zbudować nie tylko na tle różu i czerwieni w akompaniamencie nietrafionych strzał Amora.

W walentynki siedzę w domu, z chorym dziadkiem. Patryk został w Warszawie, na odległość sprawiając, że czuję się jak największy troll, jak Grinch walentynek. Bo przełamałam stereotyp i nie przepadam za jednodniowym okazywaniem miłości – a przecież JESTEM KOBIETĄ i w mojej naturze powinno być wygrawerowane uwielbienie do grubych kupidynków i czerwonych róż zakupywanych przez kwiaciarnie w specjalnych, walentynkowych cenach.

Od dawna uważam, że walentynki to sztucznie nadmuchane święto miłosnej hipokryzji. Dałem kwiatki 14 lutego i 8 marca (uwielbiam komentarze w stylu “ok, to nie dostaniesz kfiatka!”, koniecznie z męskim fochem w zestawie, KONIECZNIE), a seks zakończył się nie tylko moim orgazmem? No to teraz się OTCZEP. Ubrałam się w coś ładnego i byłam cały dzień miła, a na koniec nie wykręciłam się od seksu? No to teraz się OTCZEP.

Wpadnijmy w rutynę i czekajmy na lekko przywiędłe kwiatki w dniu 14 lutego. Zapijmy czerwonym winem czekoladki w czerwonych pudełkach. Ok.

A ja i tak będę wciąż i wciąż twierdzić, że miłość ma smak i zapach tego momentu, w którym się ją poczuło. I nie wiem jak Wy, ale ja zdecydowanie jej nie poczułam w lutym.

anigif_mobile_adfe0dd956107f1cd3fb644ce6072610-9

*przyczyniam się do wzrostu alkoholizmu, przepraszam (w nawiązaniu do wcześniejszych części tekstu) ;D