Serio? Mam się wstydzić tego, że lubię jakąś książkę? Dziwne, bo ja się żadnej nie wstydzę. Jedni mogliby powiedzieć, że byłoby to “50 shades of Grey”, jeszcze inni powiedzieliby, że wszystkie możliwe bajki, bo przecież nadal je czytam i nadal mi się podobają, a to podobno “nie przystaje” (młodzieżowe LOL).
Jeśli macie jakieś książki, których się wstydzicie, że lubicie to czujcie się wolni do napisania tego w komentarzu pod tym postem.
A skoro mówimy o 50 shades…
Właśnie nie mogę nic wymyślić…
I w tym problem.:D
Ja te tanie porno dla mamusiek, przeczytałam od deski do deski i wcale się nie wstydze:)
Też się nie wstydzę.:D
Ja też to przeczytałem. Prawie całe (od strony dwusetnej wszystko się powtarzało). I też się nie wstydzę – wiem teraz, czego pragną kobiety…:D
Hahaha.:D
Schematyczna i prymitywna. Ale się nie wstydzę. ;P
Dlaczego miałbym się wstydzić przeczytania czegokolwiek? Sapkowski powiedział, że każda książka ubogaca (niedokładnie tak, ale to mniej więcej miał na myśli).
No właśnie. Czytanie rozwija wyobraźnię.